Saturday 11 September 2010

Day 17: Grand Teton National Park, Wyoming ( part 2 )


Later that day we had a nice walk to the Jenny and String lakes, then passed the Snake River dam and drove north. The weather was pleasant.

At one of the view points over the Jackson Lake we stopped. I spotted these two guys on motorcycles also stunned by the Mount Moran
panorama light and shadow show.

Guys on motorcycles is a very common site in America as common as RVs.
It seems like when guys go out riding, it's a male-bonding thing. Riding bikes together is like a pack, a sense of brotherhood, all for one, one for all kind of thing. I like that. Keep rolling on, brothers !

Maciek.

6 comments:

  1. Chciałbym napisać tak: Ta multiplikacja idealnie namalowanych kresek na drodze symbolizujących nowocześność w połączeniu z cybernowoczesnymi motocyklami nad którymi jakby jedną kreską narysowany ręką Boga horyzont zdumiewa maluczkich użytkowników nowoczesności zwykłym a jakże niezwykłym krajobrazem a powiem tylko - łał. Takie miejsca przewartościowują naszą małą ludzką optykę na zawsze.
    pozdrawiam i dzięki za te wrażenia, które umiesz przekazać jak mało mi kto znany - a raczej nieznany.

    ReplyDelete
  2. Maćku, świetne jest to zdjęcie. Nie tylko krajobraz, ale kadr, chwila. Bez tych facetów na motorach to już byłaby zupełnie inna fotografia ;)

    ReplyDelete
  3. @Bareya i Ewa: bardzo ciekawe uwagi, dziekuje za podzielenie sie spostrzezeniami. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  4. Your photos are all beautiful. This one is just an amazing view. Thank you for posting them. (Sorry I don't speak Polish.)

    ReplyDelete
  5. @Spockgirl: Thank you for visit and a nice comment. Hope you visit me more often.

    ReplyDelete
  6. Przepiękne zdjęcia, Maćku. Oraz ciekawe obserwacje.
    Moim zdaniem, motocykliści w USA to współcześni kowboje. Odczuwam to szczególnie, kiedy okazuje się, że motocykliści to....Niemcy. Niemcy uwielbiają przyjeżdżać tutaj, wypożyczać Harleye, jeździć po Utah, Nevadzie, Arizonie i Kalifornii - znają oczywiście Karola Maya (który Amerykanom jest zupełnie NIEZNANY) i przeżywać to kowbojskie życie w zmotoryzowany sposób.

    Pozdrowienia,
    Dorota z Berkeley

    ReplyDelete